Ten tom jest przez czytelników najgoręcej chwalony. Zgadzam się, że jest lepszy niż pierwszy.
Jak już pisałam, dodałam do tekstu rozdział 15, który wcześniej był na stronie w zakładce Ścinki. Jakie jeszcze zaszły w nim zmiany? Dużo drobnych – usunęłam trochę zbędnych słów, niepotrzebnych zdań, zmieniłam kilka mniej ważnych scen i jedną ważną.
Jedna z mniej ważnych to opis uczuć Zosi w samolocie lądującym w Dubrowniku. Gdy pisałam tę scenę wyobrażałam sobie, że Zosia jest zdenerwowana przed spotkaniem z dziadkiem, którego miała zobaczyć po raz pierwszy w życiu, wydawnictwo jednak opatrzyło ją uwagą, że bohaterka powinna bardziej się bać. Skupiona na walce o ważniejsze rzeczy niż ta scena zmieniłam ją niemal automatycznie. Teraz znów Zosia jest tylko zdenerwowana, bo przecież nie ma powodu panicznie się bać.
Ważna scena to rozmowa Zosi z Leszkiem w rozdziale 49. Wydawało mi się, że wcześniej wystarczająco wiele razy sugerowałam, jaki jest stan uczuć Zosi – kogo naprawdę kocha, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Chyba jednak tylko mi się wydawało, bo kilka osób zwróciło mi uwagę, że nie bardzo rozumie, dlaczego Zosia nie wybrała Leszka. Teraz chyba nie będzie to budziło wątpliwości.
Czytając ten tom, jedna z koleżanek odkryła moją „obsesję majtkową”, z której kompletnie nie zdawałam sobie sprawy. Trochę majtek zniknęło więc z tekstu, choć na przykład w rozdziale 47 zostały. Już nieco mniej jestem podatna na wpływy, gdy chodzi o to, co mam zmienić w tekście 🙂
W poprzednich wydaniach były tylko dwa ozdobniki dzielące rozdziały na mniejsze części: różyczka i róża wiatrów. W tym wydaniu w każdym tomie jest inny ozdobnik – cztery różyczki, nawiązujące do róży ze strony tytułowej danego tomu, a w 4 tomie, historii Joachima – listek róży.
Rozpoczynająca 2 tom róża jest w pełnym rozkwicie, tak jak ta historia, która ładnie się rozwinęła. I ma pączek, jak zapowiedź naszego ulubionego ciągu dalszego 🙂