No i mamy lato. Długie czerwcowe zmierzchy, zapach róż, truskawki z bitą śmietaną i świeżą sałatę z ogródka.
Oczywiście, jak zwykle najlepiej mają koty. One umieją cieszyć się życiem.
A my? Zupa z kociołka to na pewno sama radość. Rozpoczęliśmy już sezon i pierwsza zupa została zjedzona. Pyszna! (Choć papryczki tylko dla orłów).
Skoro mowa o przyziemnych przyjemnościach, takich jak sałata z ogródka (jej zrywanie i patrzenie na nią jest jednak przyjemnością niemal duchową) i zupa z kociołka, to chciałabym przypomnieć, że kończy się rabarbar. Klub Placka z Rabarbarem, którego jestem gorliwą członkinią, nie zasypiał rabarbaru w popiele (jak niektóre barbarzyńskie Barbary mieszkające koło Barbakanu) i kilka placków zostało upieczonych, a potem pożartych (nawet dobrze wychowani ludzie rzucają się na takie ciasto jak szarańcza).
Najlepsze według mnie jest kruche ciasto z rabarbarem, tylko komu – oprócz mojej mamy – chce się go piec. Wywałkowanie cienkiego płata kładzionego na rabarbar to wyższa szkoła jazdy.
Ale piach, jak mówi moja koleżanka, czyli ciasto piaskowe, każdy potrafi upiec. Dziś więc piach z rabarbarem.
½ kg rabarbaru
25 dkg masła
1 i ¼ szklanki cukru kryształu
1 i ½ szklanki mąki (w klasycznym przepisie jest ziemniaczana, ale ja wolę ciasto z jednej szklanki mąki pszennej i pół szklanki ziemniaczanej)
4 jajka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
skórka otarta z cytryny
cukier puder do posypania
Rabarbar obrać ze skórki i pokroić na kawałki długości 1–2 cm.
Wymieszać w misce mąkę z proszkiem i skórką cytrynową.
Utrzeć masło z cukrem.
Dodawać po jednym jajku, nie przerywając miksowania, a potem po łyżce dodawać mieszaninę z miski.
Wyłożyć ciasto na blachę wysmarowaną masłem i posypaną bułką tartą. Ciasto jest dość gęste. Jeśli będzie rzadkie, to też się upiecze i też jest dobre, tylko rabarbar opadnie na samo dno.
Posypać ciasto rabarbarem.
Piec około 45 minut w 180 stopniach.
Przestudzony placek posypać cukrem pudrem. Najlepszy jest jeszcze ciepły, ale – sprawdziłam – smakuje także na drugi dzień.
Już zmierzch. Kocham czerwcowe zmierzchy. Jakiś ptak śpiewa na modrzewiu. Dziś noc świętojańska. Pora udać się do ogródka i nazrywać lubczyku 🙂
A potem pełnia księżyca, ognisko i wróżby.
Niech żyje lato! Niech trwa jak najdłużej!
I jeszcze świetliki, świerszcze, zapach ziemi po deszczu, miska jagód i kefir z ziemniakami. Lato wygrywa czerwcem.