Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Jonasz Kofta „Trzeba marzyć”
„Trzeba marzyć” to drugi – i wbrew zapowiedziom – wcale nie ostatni tom cyklu „Willa Pod Jodłami”.
Zostawiliśmy nasze bohaterki, Melę i Jagę, w sierpniową noc, zapatrzone w spadające gwiazdy. W „Trzeba marzyć” radykalnie zmienia się sceneria – w prologu przenosimy się do Bombaju. Jest listopad 2008 roku. To właśnie wtedy islamscy terroryści otwarli ogień z broni automatycznej w kilku ważnych punktach miasta. W hotelu Tadż, na dworcu Wiktorii, w Leopold Café i w innych miejscach zabili prawie dwieście osób, a około trzystu ranili. Wędrujący po Indiach Mikołaj, nowa postać w opowieści, jest tego świadkiem.
Tamtego listopadowego dnia przeżywa jednak nie tylko horror, także niezwykłe zauroczenie poznaną w Bombaju dziewczyną, która do Indii przyjechała z Zagórza. Gdy rozlegają się strzały i tłum przerażonych ludzi szturmuje drzwi do hotelu, żeby się w nim schronić, Mikołaj zachowuje zimną krew i ratuje Kasi życie. Zaraz jednak dramatyczne wydarzenia ich rozdzielają. Chłopak nic nie wie o nowo poznanej dziewczynie, zna tylko jej imię.
Duża zmiana zachodzi też w życiu Meli i Mateusza. Planują ślub, gdy nagle Mela dostaje stypendium w amerykańskim szpitalu. Jak łatwo się domyślić, stoi za tym jej pierwszy mąż, który bardzo chce ją odzyskać.
Jaga, mieszkanka willi Pod Jodłami, znajduje sobie nową pracę – zakłada biuro podróży. Powoli się przekonuje, że życie na wsi nie jest takie okropne, jak jej się z początku wydawało. Zaprzyjaźnia się z panią Anielą i poznaje historię kilku śmiertelnie niebezpiecznych operacji szpiegowskich, w których Aniela uczestniczyła. I ciągle nie może się zdecydować, czy Damian jest mężczyzną jej życia.
A Damian czeka, czeka… Ale ile można czekać?
Ludzie lubią wszystko liczyć
Ludzie lubią dużo mieć
Ja nie jestem taki chytry
Bo ja ciebie tylko chcę
Jeden w rajski ogród wierzy
Drugi wielbi młot i sierp
Mnie tam na tym nie zależy
Bo ja ciebie tylko chcę
Inni chcą być prezydentem
Lub ajentem CPN
Ja pazerny tak nie jestem
Bo ja tylko ciebie chcę
Jedni sobie ostrzą zęby
Na grupowy dziki seks
A ja jestem wciąż nietknięty
Bo ja ciebie tylko chcę
Szósty dzień na schodach czekam
By ci moje serce dać
Wolno idzie ta kolejka
Więc nie będę chyba stać
Bogdan Olewicz „Cygańska pieśń miłosna”