A to idzie z łaski Boskiej
Chleb prądnicki, chleb krakowski!
By u wozu przednie koło
Toczy się do dom wesoło,
Święć się, wielki Boże, w niebie!
A na ziemi, polski chlebie!
Wincenty Pol
Już po raz dziesiąty na Wolnicy pojawiły się kramy z prawdziwym jedzeniem – najlepszym w Krakowie chlebem, precelkami i bajglami, serami, miodami, olejami i wędlinami robionymi według najlepszych receptur. Można próbować i kupować.
Ambroży Grabowski, XIX-wieczny historyk i autor przewodników po Krakowie,
który podobno po zapachu potrafił odróżnić kukiełki golkowickie od lisieckich, tak pisał
o golkowickich bułkach: „Inny rodzaj pieczywa były kukiełki podługowatej formy, które nazywano kukiełki spod Panny Maryi, z powodu, że je sprzedawano na cmentarzu tego kościoła. Były pszeniczne, białe i pulchne, wierzchnia skórka pociągnięta żółtkiem jaj, posypana czarnuszką. Smak ich był przewyborny, szczególniej z masłem”.
Naturalnie, nie jestem takim znawcą jak Grabowski, ale bardzo lubię chleb, jem go codziennie, próbuję różnych rodzajów. A od precelków i paluszków krakowskich po prostu jestem uzależniona.
Tradycja wypieku mojego ulubionego chleba – chleba prądnickiego – sięga XV wieku. Jak opowiada pan Antoni Madej, któremu udało się odtworzyć jego recepturę i który piecze go w swojej piekarni, w 1421 roku biskup Wojciech Jastrzębiec nadał swemu kucharzowi grunty na Prądniku, a w zamian za to kucharz dostarczał chleb, zwany prądnickim, na biskupi stół. Chleb był tak doskonały, że wójt krakowski zanosił królowi na Wawel pierwszy upieczony po żniwach bochenek, a burmistrz Krakowa co roku na Świętego Jana zawoził chleb prądnicki królowi Stanisławowi Augustowi do Warszawy.
Chleb prądnicki jest pieczony z mąki żytniej, z dodatkiem ziemniaków, dzięki którym długo utrzymuje świeżość (można go przechowywać przez kilka tygodni). Na wierzchu ma cieniutką warstwę otrąb żytnich. Gdy go jem zaraz po kupieniu, skórka (rozkosznie gruba!) jest chrupiąca, a środek sprężysty i pulchny. Dobry chleb poznaje się między innymi po tym, że można go jeść kilka dni i nic nie traci na smaku. Chleb prądnicki z czasem nawet zyskuje – daje się kroić na coraz cieńsze kromki. Wspaniały smak i to, że starzeje się jak dobre wino, jest zasługą naturalnych, doskonałych składników oraz długiego pieczenia, bo bochny są ogromne: mają 4,5 lub 14 kg.
Co do chleba? Pyszne sery, w tym mój ulubiony – koryciński, miód i wędliny.
Także wino, oleje, mąki i mnóstwo innych pyszności.
Najładniejsze stoisko to to z bajglami, precelkami i tradycyjnym pieczywem (o różnicach między bajglami, precelkami a obwarzankami napiszę osobno).
Jest także coś dla młodszych i starszych dzieci – specjalny namiot, w którym mogą robić bułki lub chlebki i upiec je w prawdziwym piecu.
A zatem na Wolnicę! Ja tam byłam, chleb jadłam i wino piłam.