Język polski. Cz. 2: Wszyscy jesteśmy redaktorami

Sprawdzamy dziecku zadanie domowe z polskiego. Piszemy w pracy ważne pismo. Układamy list do firmy, w której mamy nadzieję pracować. Piszemy e-mail do kogoś, na kim chcemy zrobić wrażenie. W takich chwilach jesteśmy redaktorami – sprawdzamy, czy tekst jest zrozumiały, logiczny, czy nie ma w nim błędów.
Od zawodowego redaktora różnią nas wtedy dwie rzeczy: nikt nam za to nie zapłaci (choć można uznać za zapłatę szóstkę dziecka albo pochwałę przełożonego) i nie mamy wsparcia korekty, choć bardzo by się przydało, bo najtrudniej redaguje się własny tekst (wiem z doświadczenia, że swoich błędów się nie widzi).
Od ponad trzydziestu lat pracuję jako redaktorka i ten zawód uważam za główny. Fantastyczna praca, w której nie ma nudy. Każdy nowy tekst, który dostaję do zredagowania, jest jak pudełko z prezentem – nie wiem, co jest w środku, ale zawsze mnie cieszy. Potem mogę rwać włosy z głowy, gdy co zdanie, to problem, lecz kiedy za jakiś czas ktoś z wydawnictwa dzwoni i mówi: „Mam dla pani nową książkę do redakcji”, serce bije mi szybciej. Praca nad tekstem nigdy mi nie spowszednieje.
Siedząc w domu, można przede wszystkim czytać, można ćwiczyć jogę albo uczyć się języków. Nie jestem specjalistką od ćwiczeń fizycznych ani od od nauki języków obcych, lecz na redagowaniu dobrze się znam. Prowadziłam też kiedyś – kilka lat z rzędu – warsztaty dla początkujących redaktorów. Niektórzy pracują w tym zawodzie, niektórzy robią co innego, ale nawet wtedy, jak mi donoszą, wiedza wyniesiona z warsztatów im się przydaje.
Dlatego pomyślałam, że co jakiś czas napiszę o redagowaniu – o jego zasadach, o języku polskim. I tak jak na warsztatach, zadam coś do zrobienia w domu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.