W jednym z wywiadów reżyser Władysław Pasikowski powiedział, że napisał kiedyś scenariusz nigdy niezrealizowanego serialu „Siedem nowych grzechów głównych”. W jego odczuciu stare grzechy się zdewaluowały i zastąpiły je nowe: egoizm, chamstwo, kłamstwo, konformizm, rasizm, zdrada, okrucieństwo.
J.K. Rowling zapewne by się z nim nie zgodziła. W małym angielskim miasteczku Pagford,
w którym rozgrywa się akcja jej najnowszej powieści The Casual Vacancy (Tymczasowy wakat), stare grzechy główne – pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie
w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo – mają się znakomicie i są siłą napędową ludzkich poczynań. Ale i te nowe, wymienione przez Pasikowskiego, kwitną. Katalog występków jest zresztą znacznie szerszy: okrucieństwo przeradza się w sadyzm, nieczystość w gwałt.
Pierwsze przecieki na temat książki pisanej przez autorkę, która wymyśliła Harry’ego Pottera, mówiły o staroświeckiej powieści kryminalnej dziejącej się na angielskiej prowincji. Rzeczywiście, już w pierwszym rozdziale pojawia się trup, akcja zaś rozgrywa się 132 mile od Londynu, w sielskim miasteczku Pagford, z brukowanym, ukwieconym ryneczkiem, wiktoriańskimi willami, wypielęgnowanymi trawnikami i żywopłotami, klubem golfowym
i malowniczymi ruinami opactwa. To jednak prawie koniec podobieństw z powieściami Agathy Christie.
Barry Fairbrother, członek rady gminy, traci przytomność na parkingu przed restauracją klubu golfowego i tego samego wieczoru umiera w szpitalu. Przyczyna zgonu jest naturalna: anewryzm (tętniak).
W miasteczku, gdzie wszyscy się znają, jego śmierć dla każdego oznacza coś innego: utratę męża, ojca, przyjaciela, koniec istnienia szkolnej, odnoszącej sukcesy osady wioślarskiej, wakat w radzie gminy. I właśnie to ostatnie – walka o władzę – jest głównym motorem akcji.
Rowling jest mistrzynią w budowaniu postaci. Nikt nie jest taki, jaki na pierwszy rzut oka się wydaje, a stosunki międzyludzkie są skomplikowane tak jak w prawdziwym życiu.
Howard Mollison, przewodniczący rady gminy i właściciel delikatesów w rynku, który sam stoi za ladą w białej koszuli, ciemnozielonym płóciennym fartuchu, sztruksowych spodniach i czapce à la Sherlock Holmes z wpiętymi kilkoma muchami wędkarskimi, na naszych oczach zmienia się z dobrodusznego grubasa w Tolkienowską Szelobę, krwiożerczego pająka.
Krystal Weedon, szesnastoletnia córka prostytuującej się narkomanki, wulgarna, z trudem składająca litery, niegardząca trawką i przypadkowym seksem, jest znakomitym kapitanem szkolnej osady wioślarskiej – „zabawna i twarda, nieustraszona, zawsze waleczna”.
Katowany przez ojca Andrew Price ukrywa to, co się dzieje w czterech ścianach jego domu, i nie wyobraża sobie życia gdzie indziej – Pagford jest jego całym światem.
Misterna, skonstruowana z zegarmistrzowską precyzją, jak najlepszy kryminał, akcja powoli odsłania prawdziwe oblicze uroczego miasteczka – to gniazdo żmij. Tak jak
w biblijnej Sodomie, nie udałoby się tu znaleźć dziesięciu sprawiedliwych i Jahwe powinien spuścić na Pagford deszcz ognia i siarki.
Podobno hinduscy przywódcy religijni są oburzeni opisem jednej z bohaterek – Sukhvinder, jedynej Hinduski w klasie, do której chodzą nastoletni bohaterowie, i ofiary szkolnego prześladowania. Sikhowie ponoć zastanawiają się nad zgłoszeniem sprawy premierowi Indii, interwencją w rządzie brytyjskim, a nawet usunięciem opisu z hinduskiego tłumaczenia powieści. Gdyby jednak ktoś miał się poczuć nią obrażony, to powinni to być mieszkańcy wszystkich prowincjonalnych angielskich miasteczek. Powinni zakazać publikacji The Casual Vacancy i wydrukowane egzemplarze (a najlepiej ich autorkę) spalić na stosie. Tymczasem czytałam, że kilka miasteczek prowadzi zażarty spór o to, które jest pierwowzorem Pagford – bo każde chce nim być.
The Casual Vacancy to według mnie bardzo dobra książka. Książka dla dorosłych, bo z serii o Harrym Potterze pozostało tu tylko to, że dzieci dorosłych bohaterów nie są tłem, lecz równorzędnymi postaciami, i to one często są siłą sprawczą wydarzeń.
Wulgarny język, narkotyki, dewiacje, stare i nowe grzechy główne sprawiają, że przedstawiony obraz odbiera się jak zjadliwą satyrę. Czarny humor, znakomite obserwacje socjologiczne („przejawiał typową dla klasy średniej wiarę w siłę słów”), świeże porównania („Przy stole zapadła cisza przypominająca świeżo rozłożony obrus: sztywna i wyczekująca”, „Siła woli jej matki, krucha i bezbronna jak świeżo wyklute pisklę, mogła się złamać w zetknięciu z najmniejszą przeszkodą”) i zdania bardzo osobiste – w wywiadzie dla „Guardiana” Rowling powiedziała, że książka zawiera wiele wątków autobiograficznych („Nie wolno odczuwać niechęci do własnych dzieci. Należy je lubić, za wszelką cenę, choćby nie spełniały naszych oczekiwań i stały się kimś, kogo – gdyby nie więzy krwi – najchętniej omijalibyśmy z daleka, przechodząc na drugą stronę ulicy”) – to wszystko sprawia, że gdy już człowiek wciągnie się w tekst, czyta książkę jednym tchem.
Angielscy krytycy zarzucają jej, że bohaterowie są czasem szablonowi, a fabuła miejscami zbyt przewidywalna, że książka jest nierówna, ponura i przepełniona złością. To wszystko prawda, jednak nie znam drugiego tak przenikliwego i bezlitosnego studium współczesnego prowincjonalnego miasteczka (bo Zmory Zegadłowicza, z których powodu odebrano mu zresztą honorowe obywatelstwo Wadowic, powstały w 1935 roku). Strasznego miejsca, gdzie jednak nikt nie ma sobie nic do zarzucenia, bo „wierni odwracają wzrok”.
The Casual Vacancy pod polskim tytułem Trafny wybór ukaże się 15 listopada nakładem wydawnictwa Znak.
Właśnie odebrałam egzemplarz tej książki, ale na razie nie zacznę jej czytać. Wiecie, lektury na ćwiczenia i seminarium, trochę obszerne;-) Jak tylko się z tym uporam, to zabieram się do roboty. Jestem jedną z tych osób, które dorastały z Harrym Potterem, więc aż mnie ciekawość zżera.
Dorośli, którzy jako dzieci zaczytywali się serią o Harrym Potterze,
w „Trafnym wyborze” znajdą coś z tamtych książek. Na przykład szyderczy (a nawet wrogi) ton, z jakim Rowling opisywała Dursleyów, tu jest niemal normą w opisie mieszkańców Pagford. Podobny jest też sposób widzenia świata: żeby przetrwać w Hogwarcie, tak jak w Pagford, trzeba mieć oparcie w innych ludziach. Do tego lekkość pióra i świeżość wyobraźni autorki.
W zupełności podpisuję się pod Pani recenzją. W tej pozycji zachwyciły mnie niezwykle trafne spostrzeżenia i wyjątkowa, słowna prostota opisywania wydarzeń. Co więcej, Rowling świetnie wplotła w swoją prozę moralne pouczenia, dające czytelnikowi powody do przemyśleń. Jestem zachwycona twórczością tej kobiety, której nie oceniłam z góry ze względu na serię o Harrym Potterze, której również nie wolno ująć kunsztu pióra, historie te jednak były mocno oderwane od rzeczywistości. Tym razem stąpałam z autorką mocno po ziemi i przygoda ta była fascynująca. Pozdrawiam serdecznie entuzjastycznie polecając i pięknie się uśmiechając.
Tak, to książka godna polecenia. Niektórych zapewne oburzy, choćby ze względu na język, jednak – tak jak Pani pisze – jest ona głęboko moralna. Pozdrawiam serdecznie i świątecznie.
Bardzo lubię Pani książki więc podejrzewam, że mamy zbliżony gust czytelniczy 🙂 Dzięki Pani rekomendacji z chęcią przeczytam „Trafny wybór”. Dziękuję.
Rowling jest odważna, drapieżna i ma wyczulony słuch na dialog. Prawdę mówiąc, zazdroszczę jej tego.
Świetna recenzja! Czytało się ją z dużą przyjemnością! Nie zdradzasz za dużo ale wystarczająco, żebym jeszcze bardziej nie mogła się doczekać polskiej premiery. Dziękuję!
Tak, jest na co czekać. To mocna rzecz 🙂