Z czym mi się kojarzy dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny? Oczywiście oprócz cmentarzy, zniczy i chryzantem? Z miodkiem tureckim.
Jest to słodkość wyrabiana chałupniczo i od zawsze sprzedawana przy krakowskich cmentarzach w te właśnie dwa dni. Kiedyś sprzedawca odłupywał tasakiem i dłutkiem kawałki z wielkiej głowy i odważał porcję na małej wadze, posługując się maleńkimi odważnikami (maleńkimi, bo kupowało się na przykład trzy deka albo „za dwa złote”),
a potem zawijał w papierową tutkę. Uwielbiałam na to patrzeć. Dziś na straganach leżą gotowe porcje w celofanie. Żadnego rytuału, żadnej magii.
Dawniej miodek był tylko kremowy, o smaku śmietankowym. Dziś może być także karmelowy, czekoladowy, kakaowy, migdałowy, rumowy. Kruchy albo ciągnący się.
Tak naprawdę nie wiem, z czego jest zrobiony, i może dobrze. Jak smakuje? Okropnie. Choć na przykład moja córka go uwielbia. To chyba kwestia wieku, bo ja też kiedyś lubiłam miodek. Wtedy jednak był robiony ze skarmelizowanego cukru z dodatkiem miodu i orzechów włoskich lub laskowych, dziś robi się go chyba wyłącznie ze sztucznego miodu i orzeszków arachidowych.
Miód to pokarm bogów i dusz zmarłych, nic więc dziwnego, że je się go akurat w te dni.
W ogóle połączenie jedzenia i śmierci to temat rzeka. Począwszy od stypy (jemy na znak, że my jeszcze ży-jemy), a na jedzeniu na cmentarzu skończywszy. Nie tylko w Rosji pije się wódkę ze zmarłymi przyjaciółmi – widziałam kiedyś na cmentarzu w Borku Fałęckim ucztę przy grobie cygańskiego króla. Lubię ten cmentarz.
Czytałam, że w niektórych regionach piekło się zaduszkowe chlebki, zanosiło je na cmentarz i obdarowywało nimi żebraków, prosząc o modlitwę za zmarłych. Na Kaszubach
w niektórych domach do dziś w nocy z 1 na 2 listopada wykłada się na parapet ulubioną potrawę zmarłego i zwykle rano nie ma po niej śladu. Hiszpanie zaś jedzą w te dwa dni huesos de santo, święte kości, nadziewane marcepanem. Może i u nas by się przyjęły?
Tak jak Halloween.
W Krakowie mamy oczywiście Rakowice, ale mamy też mniejsze, piękne cmentarze, takie jak ten bronowicki na Pasterniku, na którym jest grób rodzinny Tetmajerów – tu spoczywa Włodzimierz Tetmajer, Gospodarz z Wesela Wyspiańskiego. Tu jest grób rodziny Rydlów, grób Jakuba Mikołajczyka (Kuby z Wesela) i Błażeja Czepca (Wójta). A także grób moich Dziadków.
Lubię radosny dzień Wszystkich Świętych i melancholijne Zaduszki. W te dni ubywa dusz pustych, takich, o których nikt już nie pamięta.