Na cmentarzu (…) czytasz o każdym, że był to dobry ojciec, dobry mąż, zacny obywatel. (…) Lecz gdzież się chowają ciała złych ojców, złych mężów, złych obywateli, których tyle w świecie widzieć i spotkać można? Zdaje się, że tacy nie umierają i są nieśmiertelni.
Ambroży Grabowski
W Krakowie, tak jak w innych polskich miastach, najbogatszych mieszczan chowano
w podziemiach kościołów, pozostałych – na przykościelnych cmentarzach. Jedynie ofiary zarazy grzebano poza miastem, na tzw. cmentarzach cholerycznych (w Krakowie jest ich kilka, m.in. w Bronowicach – u zbiegu ul. Chełmońskiego i Piaskowej – i w Podgórzu – kurhan obok ul. Lubostroń).
W 1792 r. władze austriackie wydały Uniwersał do Miast Wolnych względem cmentarzy
i szlachtuzów, a potem kolejne rozporządzenia, nakazujące ze względów sanitarnych likwidację śródmiejskich cmentarzy i założenie nowych, za miastem. Rozbierano mury cmentarne (zaczęto od tego przy kościele Mariackim) i likwidowano kolejne cmentarze.
Na ich miejscu są teraz place, m.in. Mariacki, Wszystkich Świętych i część Małego Rynku. Władze miasta kupiły od karmelitów bosych folwark Bosackie we wsi Prądnik Czerwony
i założyły tam nowy cmentarz (potem kilkakrotnie rozszerzany).
Autorem projektu był austriacki architekt Karl Schmauss von Livonegg. Cmentarz pierwotnie miał kształt kwadratu podzielonego na 25 mniejszych kwadratów (5 na 5)
z okrągłą kaplicą w kwadracie środkowym (poświęcona w 1862 r. kaplica pw. Zmartwychwstania Chrystusa Pana, ufundowana przez rodzinę Helclów, których grobowiec znajduje się w podziemiach).
Po rozbudowie w 1836 r. cmentarz przyjął kształt bramy. Dziś ma formę nieregularnego prostokąta.
Od początku ściśle uregulowano wszystkie kwestie związane z cmentarzami i pochówkiem: cmentarze musiały być otoczone wałem albo murem i obsadzone drzewami, grobowce wieczyste można było stawiać jedynie wzdłuż muru, pozostałe groby musiały być odarniowane, wolno było pochować zmarłego tylko po przedstawieniu pozwolenia wystawionego przez urzędnika stanu cywilnego na podstawie świadectwa lekarza i nie wcześniej niż 48 godzin od chwili zgonu (aby wykluczyć przypadki grzebania ludzi w stanie pozornej śmierci). Grabarzy obowiązywała „trzeźwość, uprzejmość, czystość i poważne zachowanie”.
Jak pisze Karolina Grodziska-Ożóg w książce Cmentarz Rakowicki w Krakowie, pod koniec XIX wieku w najstarszym krakowskim zakładzie pogrzebowym Concordia były cztery klasy pogrzebu, za 300, 200, 100 i 30 zł. Pogrzeb pierwszej klasy obejmował dostarczenie do domu metalowej trumny „najnowszego fasonu”, a także katafalku, czarnego dywanu, czarnych draperii, kwiatów i świec do udekorowania pokoju, gdzie wystawiono zwłoki. Firma przysyłała portiera, który stał w bramie domu żałoby, drukowała i rozwieszała klepsydry. Nad przebiegiem pogrzebu czuwał mistrz ceremonii. Karawan był zaprzężony w cztery konie okryte żałobnymi kapami, a dla żałobników podstawiano dwadzieścia dorożek.
Najtańszy pogrzeb oznaczał sosnową trumnę (bez świec i kwiatów), dwukonny karawan
i dwie dorożki.
Najbardziej uroczyste krakowskie pogrzeby nadal łączyły się ze złożeniem szczątków
w krypcie na Wawelu lub na Skałce (m.in. pogrzeby Adama Mickiewicza, Tadeusza Kościuszki, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Stanisława Wyspiańskiego). Stopniowo jednak cmentarz Rakowicki stawał się nekropolią narodową – tu jeszcze przed drugą wojną światową spoczęli uczestnicy i weterani powstania styczniowego i listopadowego, ułani polegli w 1915 r. pod Rokitną, legioniści oraz (w kolejności alfabetycznej): Teodor Axentowicz, Michał Bałucki, Władysław Belina-Prażmowski, Karol Bodzenta Chłapowski, Adam Chmielowski (brat Albert), Emeryk Zachariasz Hutten-Czapski, Ignacy Daszyński, Józef Dietl, Antonina Domańska, Walery Eliasz-Radzikowski, Karol Józef Estreicher, Antonina Hoffmannowa, Feliks Jasieński (Manggha), Henryk Jordan, Oskar Kolberg, Apollo Korzeniowski, Juliusz Kossak, Juliusz Leo, Jan Matejko, Piotr Michałowski,
Helena Modrzejewska, Henryk Rodakowski, Stanisław Rostworowski, Lucjan Rydel, Jadwiga Rydlowa z Mikołajczyków, Aniela Salawa (w 1949 r. przeniesiona do bazyliki
oo. Franciszkanów).
W ostatnich latach na Rakowicach spoczęli: Jerzy Bińczycki, Marek Grechuta, Jerzy Jarocki, Tadeusz Kantor, Ludwik Jerzy Kern, Barbara Kwiatkowska-Lass, Krzysztof Litwin, Jerzy Nowosielski, Piotr Skrzynecki, Wisława Szymborska.
Zwyczaj dekorowania grobów kwiatami i palenia na nich świec datuje się od połowy XIX wieku. Przy bramach krakowskich cmentarzy, prócz zniczy i kwiatów, od zawsze sprzedaje się także miodek turecki – teraz w foliowych rożkach, kiedyś odłupywany dłutkiem
i młoteczkiem z wielkiej głowy skarmelizowanego cukru i miodu i odważany na małej wadze. Może być ciągliwy lub kruchy, z orzechami lub bez, mleczny, kakaowy, pomarańczowy… W każdym razie – jest obowiązkowy.
Wszędzie radości znajdziesz nowe źródło
I do rozpuku śmiejesz się raz wraz;
Patrzysz, jak grzebią jakieś stare pudło,
Pomyślisz sobie: „Na mnie jeszcze czas!”.
Przystaniesz sobie za trumienką z boku,
Posłuchasz śpiewu i żałobnych mów,
Dziewczątko małe uszczypniesz gdzieś w tłoku.
Już się od dawna tak nie czułeś… zdrów.
Tadeusz Żeleński-Boy, Rozkosze życia