Nie, nie zwariowałam z powodu wyniku wyborów. To naprawdę ostatnia chwila, by pomyśleć o kompocie na wigilię.
Jeśli ktoś lubi suszone owoce z nutą dymu, może w tym miejscu przestać czytać i wrócić do przepisu kilka dni przed 24 grudnia. Dla mnie smak wędzonych owoców jest nie do przyjęcia w kompocie, dlatego sama je suszę.
Na rynku można jeszcze kupić tradycyjne śliwki węgierki (te nowsze odmiany są duże, trudno się je suszy i mają trochę inny smak), gruszki, morele, jabłka. Śliwki ciach na pół, morele na ćwiartki, jabłka i gruszki na ósemki, pestki do bio, a owoce do suszarki. Śliwki schną najdłużej, nawet 3–4 dni.
Składniki na kompot dla 4–5 osób
litrowy słoik ususzonych owoców (śliwki muszą być, reszta wg uznania)
20 dkg suszonych fig
garść dużych rodzynek (bez zdrewniałych ogonków)
1 cytryna i 1–2 pomarańcze dobrze umyte
kawałeczek cynamonu, jeśli ktoś lubi cynamon (ja bardzo lubię)
cukier, najlepiej trzcinowy, ew. łyżka łagodnego w smaku miodu, np. wielokwiatowego lub lipowego
Suszone śliwki, jabłka, gruszki i morele zalewamy zimną wodą na noc (a co najmniej na kilka godzin) w jednym garnku, w drugim to samo robimy z figami (wcześniej trzeba obciąć twarde ogonki, mniejsze figi zostawić w całości, większe przekroić na pół). Woda ma sięgać mniej więcej centymetr nad owoce. Do garnka ze śliwkami dodajemy kawałeczek cynamonu (ten w proszku się nie nadaje) i serpentyny skórki cienko okrojonej z jednej cytryny i jednej pomarańczy (bez albedo, czyli białej warstwy).
Owoce gotujemy w wodzie, w której się moczyły. Śliwki i resztę minutę, figi pięć minut. Wyjmujemy cynamon i skórki, łączymy kompoty, dodajemy rodzynki, lekko słodzimy, a gdy trochę przestygnie, dodajemy sok wyciśnięty z cytryny i pomarańczy i dosładzamy do smaku (można dodać łyżkę miodu). Odstawiamy w chłodne miejsce na kilka godzin, żeby smaki się połączyły.
Robię wielki garnek tego kompotu, bo każdy chce także na wynos.