Łempicka

Wczoraj podobno trzeba było czekać kilka godzin, żeby wejść na wystawę „Tamara Łempicka – kobieta w podróży”. Nie stałam w kolejce, bo byłam na tej wystawie w styczniu, jednak moja córka, która tamtędy przejeżdżała, mówiła mi, że przed Gmachem Głównym Muzeum Narodowego kłębi się tłum ludzi.

Notka w encyklopedii PWN jest krótka: Tamara Łempicka, ur. 1898, Warszawa, zm. 18 III 1980, Cuernavaca (Meksyk), malarka amerykańska, pochodzenia polskiego. Od 1918 w Paryżu, gdzie uczyła się malarstwa; od 1939 w USA, od 1974 w Meksyku; tworzyła w stylu art déco; jej dzieła charakteryzuje ostra kolorystyka i kubistyczna stylizacja; malowała autoportrety („Tamara w zielonym bugatti” 1925), portrety znanych osób (m.in. gwiazd Hollywood), akty („Idylla” 1931), martwe natury.

Saint-Moritz 1929

I wiele rzeczy tu się nie zgadza.
Podobno sfałszowała metrykę – urodziła się kilka lat wcześniej, niż podaje encyklopedia, i nie w Warszawie, tylko w Rosji, może w Moskwie, a może w Petersburgu. Według niektórych źródeł jej ojciec był rosyjskim Żydem, matka zaś Polką, według innych przyszła na świat w rodzinie rosyjskiej. Miała zaledwie kilka lat, gdy ojciec porzucił rodzinę. Tak przynajmniej twierdziła. Podobno jednak popełnił samobójstwo. Następna data jest pewna: w 1916 roku w Petersburgu wyszła za mąż za prawnika Tadeusza Łempickiego. Ludzie szeptali, że sama go wybrała i uwiodła. Ich córka urodziła się w połowie września 1916. Cudem udało im się uciec z ogarniętej rewolucją Rosji. Zamieszkali w Paryżu, gdzie Łempicka zaczęła uczyć się malarstwa – później twierdziła, że jest samoukiem – i szybko się okazało, że malując, może utrzymać rodzinę. Jej charakterystyczny styl, żeby nie powiedzieć maniera, spodobał się i wkrótce w dobrym tonie było mieć portret namalowany przez Łempicką. Umiejętnie podtrzymywała zainteresowanie i swoją twórczością, i sobą. Stała się gwiazdą.

„Ze stu obrazów moje zawsze będą się wyróżniać. Tak więc galerie zaczęły wieszać moje prace w swoich najlepszych salach, zawsze pośrodku, bo moje obrazy były atrakcyjne”.

Dziewczyna w zieleni 1930
Blask (Bachantka) 1932

Po rozwodzie z Łempickim, który zarzucał jej liczne zdrady, wyszła za mąż za bajecznie bogatego austriackiego barona Raoula Kuffnera, a gdy wybuchła wojna, razem z nim wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Z początku ekscentryczna europejska artystka fascynowała Amerykanów, potem jednak moda na nią minęła. Ci, którzy wtedy zamówili portret albo kupili obraz Łempickiej, dziś mogą sobie pogratulować – jej prace osiągają niebotyczne ceny na aukcjach. W 2020 roku jeden z namalowanych przez nią portretów został sprzedany za ponad szesnaście milionów funtów.

Portret Tadeusza Łempickiego 1928

Na krakowskiej wystawie jest trzydzieści kilka obrazów Łempickiej z muzeów i zbiorów prywatnych w Europie i Stanach Zjednoczonych – portrety, akty, martwe natury i abstrakcje malowane od lat dwudziestych do sześćdziesiątych.

Chińczyk 1921
Martwa natura z owocami 1949
Dzbanek i ryby

Czy warto stać w długiej kolejce, żeby je zobaczyć? Tak, bo żeby sobie wyrobić zdanie o malarstwie dowolnego artysty, trzeba zobaczyć jego obrazy. Żadne reprodukcje ani zdjęcia nie zastąpią bezpośredniego obcowania z płótnami. Podobają mi się czyste, śmiałe kolory, których używała Łempicka, i umiejętność oddania układu i faktury draperii. Jej malarstwo jednak mnie nie porusza, nawet taki portret jak „Matka przełożona”, który według autorki zawiera „smutek całego świata”.

Matka przełożona 1935

Mimo wszystko podziwiam Łempicką. Brała życie za rogi, wykorzystała każdą szansę, jaką dostała – i niezbyt wielki talent, i niezwykłą urodę. Przetrwała dwie wojny i rewolucję. Ale się nie poddała. Żyła, tak jak chciała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.