To już dwudzieste trzecie krakowskie targi książki! Jak ten czas leci!
Byłam, widziałam. Trzeba raz w roku się policzyć, żeby się uodpornić na hiobowe wieści o zapaści czytelnictwa. Zapytałam znajomego wydawcę, co sądzi o takich doniesieniach. „Gdy patrzę na faktury za nasze sprzedane książki, trudno mi w nie wierzyć” – powiedział.
Wczoraj na targach były tłumy, choć to pierwszy dzień, branżowy, powszedni, w dodatku przedpołudnie. Patrzyłam z przyjemnością na wychodzące z hali dzieci – każde w jednej ręce trzymało balonik, w drugiej komiks (od czegoś trzeba zacząć samodzielne czytanie), wszystkie miały na głowach papierowe korony. Tak, my, czytelnicy, jesteśmy królami życia!
Targi są piękne. Cieszą serce i oczy. Na każdym stoisku można nie tylko kupić książki z dużą zniżką, także o nich porozmawiać. Oczywiście zatrzymałam się dłużej przy stoisku Filii 🙂
Nawet pogoda stanęła na wysokości zadania – poranna smogowa mgła szybko się rozwiała i babie lato objawiło się w całej krasie.
A jednak czuję niedosyt. Spodziewałam się, że cała hala Expo – na zewnątrz i wewnątrz – będzie obwieszona plakatami z informacją o Noblu Olgi Tokarczuk, z gratulacjami dla niej, z wyrazami radości i podziwu. To przecież najbardziej radosne wydarzenie w tym roku! Gdyby nie stoisko Wydawnictwa Literackiego, można by w ogóle o tym zapomnieć. Jaka szkoda, że na frontowej fasadzie hali Expo zamiast bannera z gorącym nazwiskiem Noblistki jest plakat z zimnym nazwiskiem pewnego autora kryminałów.
Ja dziś byłam z córką. Sobotę i niedzielę też spędzę w halach Expo – już się boję tłumów, bo piątek był znacznie bardziej tłoczny niż w latach ubiegłych.
pozdrawiam 🙂
Ja też mam wrażenie, że z każdym rokiem na targach jest więcej ludzi, i to z całej Polski. My, mieszkanki Krakowa, mamy wygodnie, bo blisko 🙂 Pozdrawiam Panią serdecznie!